Hej! Witam was w nieco opóźnionym poście, jednak nie miałam trochę pomysłu i potrzebowałam pewnego rodzaju natchnienia, aby zacząć coś pisać. Takim wybawieniem okazał się tytułowy film 'Zostań, jeśli kochasz', który możecie kojarzyć pod nazwą 'If I stay'.
Film obejrzałam bardzo niedawno, w zasadzie kilka godzin temu i powiem wam, że nie spodziewałam się czegoś tak mocnego. Nie wiem dlaczego, ale do tej pory główna aktorka tej produkcji czyli Chloe Moretz bardzo mnie denerwowała, nie znam nawet powodu dlaczego, po prostu tak było i w tym momencie mogę stwierdzić że mnie kupiła swoją grą aktorską i naprawdę, sobą upiększyła tylko ten film.
Więc krótko, 'If I stay' opowiada o dziewczynie, która podczas wypadku samochodowego stała się duchem i teoretycznie leżała w śpiączce, czyli żyła, ale doskonale widziała wszystko to co dzieje się wokoło niej. Wszystkie dobre i złe rzeczy. Nie będę wam mówić co się z nią stało, ale powiem wam, że po prostu ten film nie ma końca i cały czas nie wierzę, że to się zakończyło się w taki sposób. No oczywiście pojawia się wątek miłości, przyjaźni, rodziny...
To tak, na tym filmie moim zdaniem wrażliwe osoby uronią łzę. Jest to bardzo wzruszająca adaptacja, daje do myślenia, pozwala wczuć się w sytuację tej dziewczyny. Bardzo podobało mi się to, że ta produkcja jest zrobiony tak realistycznie, jakby tak mogło się faktycznie dziać.
Moja ocena jest wysoka. 10/10 i serdecznie wam polecam to obejrzeć. Tak jak mówię, wszystko zostało oddane tak realistycznie, gra aktorska była cudowna. Wspominałam, Chloe cudownie zagrała Mię, no i do tego przystojny Jamie Blackley! Patrząc na całokształt film był świetny, zakończenie niekoniecznie, ale mam nadzieję, że wyjdzie następna część i wszystko się wyjaśni!
Mam nadzieję, że recenzja wam się przyda i w niedalekiej przyszłości obejrzycie ten film! Naprawdę warto!
:)
#JestGadane ♥ Co teraz? :( [dużo spoilerów]
Witam was w trzecim poście z serii 'Jest Gadane'.
Co tym razem mogło dać mi temat skłonny do refleksji i podzielenia się z wami tym wszystkim? Tak. Koniec kolejnego serialu. Serialu równie wartościowego jak dwa pozostałe, które również się znalazły w tej serii...'Teen Wolf'...Powiem wam, że nie obejrzałam zakończenia od razu po wgraniu napisów. Nie wiem czy była to moja niegotowość na kolejny koniec, czy po prostu brak chęci.
Co do mnie, to ja nigdy nie byłam jakąś wielką zwolenniczką Teen Wolfa, niejednokrotnie powtarzałam, że wolę wampiry. Pierwsze trzy sezony były bardzo wciągające, kiedy tak naprawdę pokazywane było to jak Scott musi sobie radzić z czymś nowym, z czymś z czym do tej pory nie miał styczności. Sezony, czwarty i piąty były już moim zdaniem trochę na siłę. Nie podobało mi się kilka wątków, nie rozumiałam wielu rzeczy, no i przyszedł czas na sezon szósty. Nie wyczekiwałam go jakoś z wielką niecierpliwością, po prostu chciałam, żeby to się zakończyło w jakiś sposób, nie było ciągnięte na siłę i myślę, że producenci wybrali po prostu idealny moment, aby powiedzieć 'stop'. To co zobaczyłam w odcinku pierwszym szóstego sezonu przerosło jakoś moje oczekiwania, przez co każdy kolejny to był tydzień wielkiej męczarni. Kiedy doszłam już do odcinka dziewiętnastego nie umiałam wyobrazić sobie zakończenia, tego, że może się skończyć inaczej niż przypuszczam. Pierwsze minuty odcinka ostatniego to były dla mnie same łzy...wielkie powroty, nieważne czy to Stiles, Derek czy Jackson...po prostu nie wierzyłam, że to się dzieje, że zobaczę te postacie po raz kolejny. Brakowało mi tylko Isaaca, wiadomo, był on jedną z bardziej lubianych przeze mnie postaci.
Chciałabym dodać, że ten ostatni odcinek był dla mnie wyjątkowy. Był dla mnie czymś innym. Ja cały czas zdawałam sobie sprawę, że to ten sam serial, ale widząc i uświadamiając sobie tą zmianę tych wszystkich bohaterów...6 pełnych lat. To dużo czasu. Ta praca, którą wkładała obsada w to, aby wyszło coś dobrego. I wyszło i jestem dumna, że to obejrzałam. Były momenty dobre i złe, głupie i bardzo mądre, ale po końcu serii stwierdzam, że jest to serial na pewno godny uwagi.
Czy myślę, że shippy miały jakiekolwiek znaczenie? Uważam, że miały. Dzięki nim wkręcałam się w ten serial...Szczerze powiem, że na początku Scalia to było dla mnie gorsze niż Scira czy Isaalison, ale przekonałam się. Wiem, że to była jakaś chemia i dobrze, że stało się tak jak się stało.
Jestem szczęśliwa, bo mimo, że Teen Wolf się skończył. To uważam, że wszystko poszło w odpowiednim kierunku i ten mur został postawiony w odpowiednim momencie.
Scott, Stiles, Lydia, Derek, Allison, Kira, Malia, Liam, Theo, Ethan, Aiden, Jackson i mnóstwo innych zamknęli kolejny rozdział mojego życia. Jestem wdzięczna za wszystko, czego mnie nauczyli i pokazali.
Dziękuję za wysłuchanie, a raczej przeczytanie wszystkiego, co miałam do napisania. Widzimy się już za tydzień w kolejnym poście! :D
Co tym razem mogło dać mi temat skłonny do refleksji i podzielenia się z wami tym wszystkim? Tak. Koniec kolejnego serialu. Serialu równie wartościowego jak dwa pozostałe, które również się znalazły w tej serii...'Teen Wolf'...Powiem wam, że nie obejrzałam zakończenia od razu po wgraniu napisów. Nie wiem czy była to moja niegotowość na kolejny koniec, czy po prostu brak chęci.
Co do mnie, to ja nigdy nie byłam jakąś wielką zwolenniczką Teen Wolfa, niejednokrotnie powtarzałam, że wolę wampiry. Pierwsze trzy sezony były bardzo wciągające, kiedy tak naprawdę pokazywane było to jak Scott musi sobie radzić z czymś nowym, z czymś z czym do tej pory nie miał styczności. Sezony, czwarty i piąty były już moim zdaniem trochę na siłę. Nie podobało mi się kilka wątków, nie rozumiałam wielu rzeczy, no i przyszedł czas na sezon szósty. Nie wyczekiwałam go jakoś z wielką niecierpliwością, po prostu chciałam, żeby to się zakończyło w jakiś sposób, nie było ciągnięte na siłę i myślę, że producenci wybrali po prostu idealny moment, aby powiedzieć 'stop'. To co zobaczyłam w odcinku pierwszym szóstego sezonu przerosło jakoś moje oczekiwania, przez co każdy kolejny to był tydzień wielkiej męczarni. Kiedy doszłam już do odcinka dziewiętnastego nie umiałam wyobrazić sobie zakończenia, tego, że może się skończyć inaczej niż przypuszczam. Pierwsze minuty odcinka ostatniego to były dla mnie same łzy...wielkie powroty, nieważne czy to Stiles, Derek czy Jackson...po prostu nie wierzyłam, że to się dzieje, że zobaczę te postacie po raz kolejny. Brakowało mi tylko Isaaca, wiadomo, był on jedną z bardziej lubianych przeze mnie postaci.
Chciałabym dodać, że ten ostatni odcinek był dla mnie wyjątkowy. Był dla mnie czymś innym. Ja cały czas zdawałam sobie sprawę, że to ten sam serial, ale widząc i uświadamiając sobie tą zmianę tych wszystkich bohaterów...6 pełnych lat. To dużo czasu. Ta praca, którą wkładała obsada w to, aby wyszło coś dobrego. I wyszło i jestem dumna, że to obejrzałam. Były momenty dobre i złe, głupie i bardzo mądre, ale po końcu serii stwierdzam, że jest to serial na pewno godny uwagi.
Czy myślę, że shippy miały jakiekolwiek znaczenie? Uważam, że miały. Dzięki nim wkręcałam się w ten serial...Szczerze powiem, że na początku Scalia to było dla mnie gorsze niż Scira czy Isaalison, ale przekonałam się. Wiem, że to była jakaś chemia i dobrze, że stało się tak jak się stało.
Jestem szczęśliwa, bo mimo, że Teen Wolf się skończył. To uważam, że wszystko poszło w odpowiednim kierunku i ten mur został postawiony w odpowiednim momencie.
Scott, Stiles, Lydia, Derek, Allison, Kira, Malia, Liam, Theo, Ethan, Aiden, Jackson i mnóstwo innych zamknęli kolejny rozdział mojego życia. Jestem wdzięczna za wszystko, czego mnie nauczyli i pokazali.
Dziękuję za wysłuchanie, a raczej przeczytanie wszystkiego, co miałam do napisania. Widzimy się już za tydzień w kolejnym poście! :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)